wtorek, 28 października 2014

Rozdział 2 "Myślę, że wszystko będzie dobrze."

-Chloe!- wysoki wrzask wydawał się jak niekończące się echo w pomieszczeniu.
- O jezu.- Chloe westchnęła desperacko i nieprzytomnym wzrokiem popatrzyła się na siostrę. Wszystkie oczy były skierowane na ich stolik, setki par oczu przemierzały ich wzorkiem. Amanda popatrzyła asię na przyjaciółkę, a potem na wszystkich którzy ją oglądali.
-Cholera.- wymamrotała pod nosem.
                                            ~W tym samym czasie w domu Blake'a~
-Nie, Jess, nie zostawie ci cukierków.- śmiał się mówiąc to do swej młodszej siostry. Ta zaś zerknęła na niego z wyrzutem a do jej małych oczu zaczęły napływać łzy.
-No to nie zaproszę nie na moje szóste urodziny!- wykrzyknęła i powędrowała do kuchni. Blake przeraził sie na myśl o urodzinach jego siostry. Różowe balony, ciasto z różami, lukrem i jedno, wielkie różowe tornado przepełnione przerażającymi lalkami i dziećmi. Jego ciało przeszło zimny dreszcz. Wyszedł na drzwi i postanowił wstąpić do kawiarni by się troche wyluzować.
Gdy zobaczył co się tam dzieje, jedynie pomyślał że to nie jest najlepsza chwila by pójść się napić oraz 'wyluzować.'
                                                Zapowiadał się długi, męczący dzień.

                                                                  ~ Kawiarnia~
Amy postanowiła jak najszybciej się ulotnić, szturchnęła Chloe a następnie minęła wszystkich i wyszła za drzwi. Usiadła na ławce w pobliskim parku, próbując zapomnieć o tym co się wydarzyło. Była do tego przyzwyczajona. Problemy, porażki, upokorzenie; czyli cały świat Amandy. Westchnęła jak zdjęła z ramienia ciężką torbę, po czym spojrzała jak ktoś siada obok niej. Był to Blake.
- No cześć.- powiedział obojętnie.
-Hej.- rzekła krótko.
- Jak się czujesz? Zbladłaś troche na mój widok.- zaśmiał się i uśmiechnął. Brunetka odwzajemniła jego gest.
- No nie najlepiej.- odparła z nutką smutku.
-Mam nadzięję że impreza jutro poprawi ci humor.- powiedział szczerze.
- Nie wiem czy przyjdę.- odparła Amanda dużo ciszej, jednak owy chłopak tego nie usłyszał tylko skinął lekko głową.
-Chcesz o czymś pogadać?- spytał troskliwie.
-Nie, nic się nie stało.- wymusiłą promienny uśmiech.
-Ja się już będę zbierać.- powiedziała po czym zabrała torbę z ławki i zaczęła wolnym krokiem oddalać się.
-To do zobaczenia.- zdążył rzec chłopak, zanim dziewczyna zniknęła mu z widoku.
Amy wracała tą samą ścieżką do domu, mijając cudną zielenistą polanę na której rosły kolorowe kwiaty. Zapach popołudniowej trawy wisiał w powietrzu, a lekka bryza wiała na jej skórę. Zmęczona spacerem wróciła do domu. Mimo że było jeszcze wczesne popołudnie, Amanda już czuła że mogłaby odpłynąć do przepięknej krainy Morfeusza. Jednakże, nie zdołało jej się tego zrobić.
Wstała zrezygnowana gdy usłyszałą głos jej mamy na kolacje. Już miała iść gdy zatrzymała się przy jednym ze zdjęć z wakacji. Była to morska scena z wybrzeża.
".....czułąm w powietrzu sól z oceanu......Ku memu zaskoczenia ten zapach wzbudził we mnie nie tylko niepokój, lecz również tęsknotę, jakbym gdzieś w głębi duszy wciąż pamiętała dobre chwile spędzone na wybrzeżu, pomimo tego wszystkiego, co moja rodzina tam straciła..." Przypomniała jej się mała zatoczka, napełniona turkusową morską wodą gdzie bawiła się tam gdzie jeszcze miała siedem lat. Petnące dech chwile które spędziła tam z tymi, których kochała. Mogła wyczuć delikatne płatki delikatnego złocistego piasku które dotykały jej nogi. Niegdyś unosiły się z ruchem wiatru. Pamiętała chwile gdy tam była, jak słońce delikatnie muskało jej opaloną skórę, wszystkie uśmiechy które pojawiały się na twarzy. Wszystko to teraz wydawało by się zaklęte, w ramce z obrazem, którym trzymała na biurku. Łza poleciała jej z policzka jak odłożyła lekką ramkę która wydawała się bezsilnie opaść na posadzkę na którą ją chciała odłożyć.Wyrwał ją z myśli ponowny krzyk z dołu, należący od jej mamy.
-Amy! Gdzie jesteś? Zejdź na dół kochana, przygotowałam kolację.- powiedziała. Brunetka zeszła posłusznie i skonsumowała rodzinny posiłek. Następnie znów wybrała się góry i postanowiła zadzwonić do jej przyjaciółki by poprawiła jej humor. Zadzwoniła. A potem jeszcze i jeszcze raz. Nie odebrała. Westchnęła cicho do siebie i popatrzyła na ekran telefonu. Zadzwoń, Chloe, myślała do siebie. Niespodziewanie, telefon zadzwonił, lecz nie była to jej wyczekiwana osoba...

Cześć <3
Kolejny rozdział kochani :)
Bardzo was proszę, komentujcie, to mnie motywuje do kolejnego pisania.
Jak mogliście cię zauważyć, dziś rozdział krótszy z racji tego że pierwszy był niezmiernie długi.
Jeśli chodzi o " "" to jest cytat.
Rozdział taki sobie, postaram się sprawić by Rozdział trzy też był długi, i planuję właśnie w nim opisać imprezę, która odbędzie się u Blake'a. Jeśli kto kolwiek zobaczył posta/zakładkę z bohaterami to zauważył że jeszcze nie poznaliście wszystkich bohaterów. Planuję edytować zakładkę/posta by dodać również nowe postacie, które odkryjecie czytając to opowiadanie.
Dzięki wam miśki za przeczytanie, prosze was o komentarze, Pozdrawiam.
Carly <3


2 komentarze:

  1. Jezu. Proszę usunięcia weryfikację obrazkowa :)) Zrobisz to w ystawieniach :) Będziesz miała więcej komentarzy, a co do tego to reklamuj się :D
    Świetnie wyszło post;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ;) Zaraz wyłączę.

    OdpowiedzUsuń